Koniec kalendarzowej zimy jest dla wielu motocyklistów początkiem nowego sezonu. Starają się oni nie zważać na nocne przymrozki, a wahania temperatur występujące wczesną wiosną nie robią na nich większego wrażenia. Od czego jest przecież specjalistyczna odzież? Wystarczy ciepło się ubrać i można ruszać. Maszyna – po dokonaniu pobieżnego przeglądu – także kwalifikuje się do jazdy. Pozostałe mankamenty z nią związane wyjdą w trakcie pokonywania pierwszych tras. Niestety najczęściej objawiają się problemy hamulców, a najbardziej dają o sobie znać tarcze motocyklowe.
Szybko i niebezpiecznie
Styl jazdy determinuje szybkość zużycia podzespołów, jakimi są tarcze motocyklowe. Tę tezę potwierdzają zwłaszcza kierowcy ścigaczy. Rozwijane przez nich duże prędkości i gwałtowne zatrzymywanie się, powoduje nadmierne wycieranie tych komponentów, toteż ich eksploatacja ogranicza się nawet do kilkunastu tysięcy kilometrów. Właściciele maszyn sportowych jednak liczą się z tego typu wydatkami, gdyż tłumaczą owe bolączki charakterystyką posiadanych jednośladów i potrzebą odczuwania sporej dawki adrenaliny.
Wolno i oszczędnie
Tarcze motocyklowe u innych motorów mogą być bezproblemowo użytkowane nawet przez kilkadziesiąt tysięcy kilometrów. Najlepszym dowodem są turystyki i choppery. Stosunkowo spokojne przemieszczanie się po drogach gwarantuje niskie koszty utrzymania i ogólną małą awaryjność całego osprzętu. Dlatego, jeżeli ktoś ceni sobie oszczędność i nie potrzebuje szaleć, powinien wybrać właśnie tę opcję.